Owanuta Owanuta
396
BLOG

OCET I LIŚCIE BOBKOWE

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 1

W Polsce, sukces swoich działań, politycy mierzą skutecznością swoich wymówek. Sztuka “wpierania dziecka w brzuch”, daleko jest cenniejsza od umiejętności rządzenia.To dlatego tłumaczenie się ze skandalilcznego opóźnienia przekładu raportu Millera, będącego w gruncie rzeczy raportem o  stanie państwa, przesłania nam sam raport. Wnioski z niego toną nam w dyskusji o okolicznościach jego publikacj. Straszną prawdę o stanie państwa, przysłania nam mgła. Polska mgła.

A ci co rządzą naszym losem, czy to z państwowych posad, czy z ław opozycji, pozostają nieodmiennie syci i zadowoleni. Wkurwiająco z siebie zadowoleni. Jedni mówią nam, że zdali egzamin i nie mają nic z nieszczęściem wspólnego, drudzy mówią nam, że państwa już nie mamy, rozkradli je bowiem rządzący nami tyrani. Jedni i drudzy wzywają nas do wyborów, a my wyboru nie mamy.

Powalony grypą, najbardziej złośliwą, letnią odmianą jej wirusa, zwlokłem się z łoża i poczłapałem do pobliskiego sklepu po zapasy na kilka dni i coś lekkiego do czytania. W ręce wpadła mi “Kobra” F. Forsytha. Fajne urlopowe czytadło. Albo w chorobie, jeśli ta komuś zamiast wakacji, się przytrafi. 

Na stronie 153 znalazłem zacytowane angielskie przysłowie o pilotach. Trudne przysłowie. Wiadomo, angielski to nie jest łatwy język. Słynne zaś angielskie poczucie humoru, może sprowadzić glęboką depresję na mało ostrożnego cudzoziemca z inną jego odmianą...  No, ale mądrości narodów? Te powinny być po prostu celnymi obserwacjami i same przez się być zrozumiałe. Prawda? No to przeniknijcie głębię tego przysłowia w przekładzie polskiego tłumacza: "Są piloci starzy, są też piloci łysi, ale nie ma pilotów starych i łysych."

Miałem gorączkę kiedy czytałem te słowa i powinienem był trudności ze zrozumieniem jego sensu złożyć na karb, niedostępnych w chorobie, wyżyn intelektu autora. Zamiast tego, pomimo 38 stopni na termometrze, zadumałem się nad, rzucającym się w Polsce w oczy, brakiem troski o kontrolę jakości. Wszystkiego co się w Polsce uprawia. Czy to będzie polityka, żeglowanie, tłumaczenie, czy rządzenie krajem, czy też szkolenie pilotów wojskowych, lub informowanie społeczeństwa o jego brakach... Wszędzie widoczny jest taki stosunek do standardów dobrej roboty jak ten, który pozwala pomylić specjaliście od tłumaczeń łysego z brawurowym, a nikomu w wydawnictwie nie pozwala  na czas wykryć tego błędu.

Dręczymy w Polsce i tych chorych na grypę i tych całkiem zdrowych, podłą jakością naszej pracy i towarów. My, obywatele tego kraju, codziennym upokorzeniem płacimy za to przeróżnym specjalistom.  Specjalistom od rządzenia, od tłumaczeń, czy też od komunikowania się ze społeczeństwem. Kiedy zaś przychodzi nasza kolej, w bezbrzeżnej bezmyślności, żądamy tej samej, nieludzkiej ceny z życia i godności, od swoich bliźniech za bylejaki towar, bylejaką pracę. Każdy z nas ma swoje momenty władzy. Każdy z nas coś komuś sprzedaje,  ma swoje momenty "za okienkiem"...  

Niebawem, na jesieni, znów staniemy do wyborów. Bez zrozumienia co sprawia, że na liście wyborczej znajdziemy tego, czy tamtego cwaniaka, tego czy tamtego funkcjonariusza "władzy", czy funkcjonariusza opozycji. Staniemy wkurwieni w ogonku do lady za którą znów mamy do wyboru tylko listki bobkowe i ocet. I dalej nie wiemy jak sprawić, by oferta była bogata, a wybór zadowalający... Będziemy ich importować, czy nauczymy się produkować swoich?

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka