Tyle już trwa tragedia uprowadzonych w Izraelu nastolatków. Intensywna, masowa okcja poszukiwania porwanych, prowadzona przez izraelskie siły bezpieczeństwa do tej pory nie przyniosła rezultatów.
Społeczeństwo izraelskie w napięciu i z niepokojem obserwuje rozwój sytuacji. Trwają dyskusje o odpowiedzialności rządu i roli słynnej wymiany, innego, porwanego dużo wcześniej, żołnierza izraelskiego Shalita, na ponad 200 palestyńskich "więźniów bez sumienia" .
Na szczęście, jednym z pierwszych ruchów polityków w reakcji na obecny kryzys, jest spowodowanie takich zmian w israelskim prawie, które sprawiają, że już nigdy więcej nie będzie możliwe dokonywanie podobnych tranzakcji z terorystami. Zachęta do kolejnych akcji pozyskiwania przez Palestyńczyków "fantów" do przetargów z rządem Izraela odeszła w przeszłość. W niczym to jednak nie poprawia losu porwanych, nie przynosi też ulgi cierpiącym katusze niepewności, rodzinom. Jedyna pociecha tkwi w nadziei, że obniżono prawdopodobieństwo powtórzenia się podobnych sytuacji w przyszłości.
Przy okazji zakrojonych na bardzo szeroką skalę poszukiwań, siły bezpieczeństwa dokonały kilku aresztowań poszukiwanych terorystów. Niszczone są systematycznie bazy i kryjówki sprzętu terorystów Hamasu na Zachodnim Brzegu. Napięcie z Gazą rośnie, trwają ataki rakietowe z jej terytorium na południe Izraela i gniewne odpowiedzi na nie, izraelskiego lotnictwa. Sytuacja na pólnocy też się niezwykle skomplikowała, a na zachodzie, pochód ISIS - islamskiej armi dążącej do utworzenia wymarzonego przez islamistów Kalifatu, stał się realnym i natychmiastowym zagrożeniem, już nie tylko dla Iraqu, Jordanii, ale i dla bezpieczeństwa samego Izraela.
Gromadzą się barbarzyńskie hordy, a ich głośno wypowiadanym celem jest zagłada Izraela. Jednym słowem, nic nowego na Bliskim Wschodzie. Zło, jak zwykle kłębi się czarną powodzią ciemności wokoło wzgórza, na którym świeci światło. Nie po to jednak, by je posiąść, czy użyć go do czynienia dobra, lub choćby do własnych celów, ale po to by je zniszczyć, zgasić.
