Owanuta Owanuta
308
BLOG

200

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 27

 

Choć zmierzchało się już od dawna, to mimo wszystko, mrok zaskoczył wszystkich. Tak jakby dla spraw bliskowschodnich spodziewali się odrębnego, nienaturalnego porządku rzeczy.  Jakby wierzyli, że tam, zmrok poprzedza nie noc, a jutrzenkę.

 

Czy ktoś w ogóle na serio rozważał możliwość, że Ameryka może zmienić strony w bliskowschodnim konflikcie? Nie oczekiwał tego Iran, który na wrogości do Ameryki oparł całą swoją politykę zagraniczną i znaczną część wewnętrzną. W swoich wysiłkach, by zostać głównym mocarstwem w regionie, nie mógł liczyć na lepszy prezent niż ten jakim dla jego mocarstwowych ambicji, jest prezydentura Obamy. Arabowie z Egiptu, z Saudi Arabii, Emiratów, choc są bardziej nawykli do zmian sojuszy i zdrad, a tym samym bardziej podejrzliwi, również są zaskoczeni rozwojem sytuacji. Bardzo wątpię, żeby Izrael był choc trochę lepiej przygotowany na taka ewentualność, bo nawet kraj tak osaczony ze wszystkich stron, jak on, pragnie uczynić jakiś sojusz fundamentem swojej polityki bezpieczeństwa.

 

Pewnych prawd się nie kwestionuje, są oczywistymi oczywistościami. Jednym z takich aksjomatów w polityce zagranicznej Izraela było przekonanie, że dla Ameryki, jako demokracja oparta na wartościach bliskich amerykańskiemu społeczeństwu, Izrael będzie zawsze bardziej naturalnym sojusznikiem niż biskowschodnie satrapie. I tak było do tej pory. Zawsze.

 

Izrael zupełnie przegapił moment, w którym z przyjaciela stał się dla, do tej pory, niewzruszonego sojusznika zza oceanu, nieustającą irytacją. I nie sądzę, żeby zdawał sobie dogłębnie sprawę z tego, jakie są tego konsekwencje, że stało się to za prezydentury człowieka, który rozpoczął ją w glorii laureata Pokojowej Nagrody Nobla, a w krótce potem chełpliwie przyznawał w półprywatnej rozmowie, że wiele problemów można rozwiązać mądrze używając dronów do eliminacji przywódców i kluczowych postaci w obozie przeciwnika, a on sam jest w tym całkiem dobry. Świat znał już jednego luminarza, który wyznawał tę prostą wiarę, “nie ma człowieka – nie ma problemu”, choc tamten jej wyznawca chyba żarliwiej praktykował niż Obama.

 

Konsekwencje decyzji Obamy będą rozmaite. Można je podzielić na krótko i długofalowe. Polityczne i militarne. Dotyczące Izraela bezpośrenio i pośrednio. Nie ma jednak wśród nich takich, które byłyby dla Izraela obojętne. i niestety wszystkie są bardzo złe. Kontynenty przesuwają się po powierzchni Ziemii bardzo wolno, niedostrzegalnie, ale skutki tych powolnych ruchów są trudne do zignorowania – Himalaje nie pozwalają się przeoczyć. Skutki fundamentalnej zmiany w amerykańskich sojuszach nie będą kazały na siebie czekać aż tak długo, ale ich skala przygniecie swoim rozmiarem Himalaje.

 

Izrael jest malutkim krajem, ponad pięć razy mniejszym od Polski, jego doskonale wyszkolona armia, choc jest poważnym przeciwnikiem dla każdego potencjalnego agresora, nie wystarczy jednak, żeby skutecznie przeciwstawić się WSZYSTKIM narodom. A jedną z tragicznych, nawet jeśli ktoś chce wierzyć, że niezamierzonych, konsekwencji polityki Obamy, jest to że ci co Izraela nienawidzą, budzą się do nowej świadomości, że już nie trzeba obawiać się reakcji Ameryki na ich wrogość do Izraela. Jak szybkie jest to przebudzenie, daje się zaobserwować na innej skali. Osławiony już parawan, za którym do tej pory z konieczności ukrywali swoje poglądy antysemici, czyli antysyjonizm, jest dziś coraz śmielej odrzucany, a hasła – śmierć Żydom! – znów słychać na ulicach europejskich miast. Nawet w Berlinie.

 

Czas w którym narody mogły rozpoznać przyczynę antysemityzmu i wyeliminować ją ze swojego kulturalnego dziedzictwa przeminął. Kto zdążył ten zdążył, kto stanął po właściwej stronie, będzie już tylko musiał się po niej utrzymać,. Kto do tej pory z głębokiego przekonania, lub tylko flirtująco,  oddawał się antysemickim  sentymentom, doczekał się czasu w którym znów łatwo i bezkarnie będzie można krzyczeć: bij Żyda. Ba, będzie to nawet wyznacznikiem nowej poprawności politycznej, będzie modne i pozornie szlachetne. Przyszły czasy, kiedy stanąć po stronie Izraela będzie trudno i niebezpiecznie. W mroku, który zapada, wielu ludzi pomyli rację z jej brakiem, dobro ze złem, to cena za uleganie pokusie oddawania się niechęci do Wybranego Narodu.

 

Wiele napisano i powiedziano na temat “zaślepienia” Żydów co nie rozpoznali swojego Mesjasza. Wiele napisano i powiedziano o tym, że Izrael zawiódł i spotkała go za to straszna, ale zasłużona kara. Powstała ideologia religijna, mamiąca swoich zwolenników ułudą, że Stwórca porzucił swój lud i wybrał sobie następny “Naród Wybrany” – chreścijan. Teologia zastąpienia, jak ją się dziś nazywa, dotknęła nie tylko Kościół Katolicki, ale również i Protestancki. Właśnie z takiego kościoła wyszedł Obama. Przez dwadzieścia lat uczęszczał na nabożeństwa w Chrystusowym Zjednoczonym Kościele św Trójcy (Trinity United Church of Christ). Jego pastor Jeremiah Wright, stał się mentorem i bliskim przyjacielem Obamów. Udzielał im ślubu, chrzcił ich dzieci. Był zaproszony do wygłoszenia inwokacji w ceremonii zaprzysiężenia Baraka Obamy na przezydenta Stanów Zjednoczonych. Zaproszenie wycofano w ostatniej chwili w związku z kontrowersją jaką wywołało bliższe zapoznanie opinii publicznej z pokręconą, antysemicką ideologią tego pastora.

 

Wielu chrześcijan padło ofiarą teologi zastąpienia. Mit o Bogu co zmienia swoje sojusze i zdradza wybrany przez siebie naród, by wybrać sobie nowy, zyskał przewagę nad wiarą w Boga Izraela, Boga Abrahama, Izaka, Jakuba. Zawiść podniesiono do rangi uczucia religijnego. Antysemityzm stał się poglądem jednoczącym nieutulonych w żalu nad sobą, zazdrosnych o względy Stwórcy, ignorantów.

 

Człowiek ukształtowany przez tą ideologię decyduje dziś o losach świata. 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka