Owanuta Owanuta
3293
BLOG

Improwizowana Mina Prezesa

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 87

Nie da rady, ktoś musi się mylić. To przecież oczywiste, że wszyscy racji mieć nie mogą. Tak więc, albo Prezes Jarosław Kaczyński jest w błędzie, albo środowiska skrajnej, no, powiedzmy - radykalnej, prawicy źle odczytują znaki czasu.

Kiedy czytamy wystąpienie Prezesa na XI zjazdzie Klubów Gazety Polskiej, który odbył się niedawno odbył, to uderza nas jego smutek i bezkresne zdumienie natężeniem ataków opozycji i rodzajem rzucanych przez nią oskarżeń. Prezes zwraca uwagę, że jego, skromnego człowieka, atkujący nie wahają się bezsensownie porównywać do Stalina, Hitlera, Lenina… 

Prezes Kaczyński święcie przekonany, że absurd tych porównań jest oczywisty, nie trudzi się wykazywaniem fundamentalnych różnic pomiędzy sobą, a zbrodniarzami. Nie jestem zdziwiony, że zaszokowany Kaczyński może tak myśleć, to w końcu nie do niego należy przeprowadzanie dowodu na to, że nie jest wielbłądem. Wdawanie się w szarpaninę z opozycją, na temat jakości własnego charakteru, byłoby nieszczęsnym pomysłem. Dawałoby pozór braku pewności siebie, neurotycznej chwiejności. Jest jednak jedno “ale”.

Inaczej ma się sprawa, kiedy przychodzi do podawania wyrazistego tonu, niezbędnego do budowania spójnej tożsamości środowisk, cieszących się obecnie w Polsce władzą. Nieuczciwość argumentów opozycji, choćby tych, porównujących obecną sytuację w Polsce, do stanu wojennego, jest dla wielu wyraźnie widoczna, ale przecież nie dla wszystkich wszystko jest jasne w takim samym stopniu. 

Im głośniejszy jest jazgot oszczerców, tym wyraźniejsza powinna być obecność prawicowej narracji w naszej przestrzeni publicznej. Narracji odnoszącej się bezpośrednio i z należnym szacunkiem, do obaw tej części polskiego społeczeństwa, która na PiS nie głosowała. 

Żeby do nich trafić i przekonać ich do partycypacji w budowaniu lepszej Polski, nie wystarczy piętnowanie liderów opozycji, nie wystarczy wskazywanie naganności błagania zagraniczych sił o ingerencję w polskie sprawy wewnętrzne. To wszystko rzecz jasna, jest potrzebne, ale to o wiele za mało. Trzeba jeszcze odebrać przywódcom opozycji, ich audiencję. Trzeba im “wyjąć” tych szczerze przekonanych o autentyzmie zagrożenia dla polskiej demokracji z “rąk kaczystów”.

Nie da się tego zrobić lepiej, niż wychodząc im na przeciw z troską, szacunkiem i zrozumieniem. Empatia z rzeszami uwiedzionych przez Gazrurkę, jest nie tylko jedyną drogą do ich pozyskania, ale i jedyną dostępną nam strategią łagodzenia napięć politycznych i do zasypywania podziałów w polskim społeczeństwie.

Każde publiczne wystąpienie Prezesa stwarza okazję do cierpliwego tłumaczenia wszystkim Polakom, jakim wartościom Prawo i Sprawiedliwość chce pozostać wierne, w swojej polityce. Każde wystąpienie PAD-a powinno również być wykorzystane do tego, by czynić krystalicznie jasnym, że prawica w Polsce nie godzi się na obecność postaw antysemickich w polskim życiu publicznym, że patriotyzm wcale nie wiąże się nieuchronnie z ksenofobią i rasizmem, z wściekłym rykiem rozwydrzonych tłumów i smrodem dymnych świec na ulicach. Że patriotyzm, to nie sekciarskie i sztuczne zawężanie definicji polskości. Nie szkodzi, że to się wydaje być oczywistymi oczywistościami. 

Trzeba o tym mówić bez ustanku, zwłaszcza ustami prezesa, premiera, prezydenta, bo niestety daje się zaobserwować po naszej stronie, pewną konfuzję i brak zrozumienia, czym tak naprawdę jest patriotyzm. 

Widzimy wyraźne ożywienie na radykalnym skrzydle prawicy. Takie przekonanie, że “teraz qrva my wam lemingi pokażemy”, bo tego od nas oczekują najwyższe władze, lub co najmniej dają milczące na to przyzwolenie. Coraz śmielej legitymizowane są otwarcie antysemickie poglądy w polskiej przestrzeni publicznej. Coraz łatwiej o brutalne uproszczenia, coraz śmielej głoszone są toerie spiskowe, w których główną rolę znowu grają Żydzi, coraz łatwiej o wezwania, by zrzucić niemiły niektórym, gorset elementarnej przyzwoitości, kojarzonej nie z wartościami chrześcijańskimi, a raczej z “żydowskim liberalizmem.” To ogromnie niepokojące tendencje, zwłaszcza w tych narastająco, trudnych czasch. 

Trzeba, by nasi radykalni bracia zrozumieli, że nie tędy droga. Że droga do zaspokojenia marzeń Polaków o godności i szacunku, nie wiedzie poprzez zakłamywanie przeszłych i obecnych bolączek, że obrona dobrego imienia Polski wymaga czegoś więcej niż tylko kancelarii prwniczej, podejmującej się ścigania naruszeń tego dobrego imienia. Choć oczywiście, ten pomysł jest dobry, to trzeba czegoś więcej, potrzeba powszechnego, skrupulatniego szacunku dla wrażliwości innych narodów na poziomie codzienności, na poziomie ulicy. Potrzebny jest szacunek dla dobrego imienia innych narodów. Taka postawa polskiego społeczeństwa niezawodnie przyniesie nam szacunek i anutentyczną troskę o to by nie ranić również i naszych uczuć. Mamy w tej sferze tak wiele do zrobienia. 

Boję się, że zaniedbania w tej materii są już znaczne i są tak groźne dla Polski, jak zagrzebany na poboczu improwizowany ładunek wybuchowy, czekający na dogodny moment, by zostać odpalonym. To zaniedbanie, opóźnienie, by odważnie kształtować pożądane postawy moralne w polskiego społeczeństwa, jest niczym innym, jak pułapką, improwizowaną miną zastawioną na Prezesa i PiS.

 

Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka