Owanuta Owanuta
1439
BLOG

Jest Już za Późno Nie jest za Późno

Owanuta Owanuta Polityka Obserwuj notkę 79

Gry Putina przed nadchodzącym szczytem NATO w Warszawie, wściekłe i niemal desperackie, oznaczają że Moskwa przywiązuje kluczową wagę do utrzymania status quo na swojej zachodniej flance. To niby zrozumiałe, nawet oczywiste, ale, to co się rozgrywa na naszych oczach, jest dużo bardziej złowrogie, niżby się na pierwszy rzut oka wydawało

O co walczy Moskwa? Nie o własne bezpieczeństwo przecież, bo Estonia, czy Polska nie zagrażają Rosji w najmniejszym nawet stopniu. O co w takim razie chodzi, dlaczego Putin wydał rozkaz, by jego siły zbrojne przyjęły agresywną, konfrontacyjnąpostawę wobec sił natowskich? 

Żeby to dobrze zrozumieć, trzeba na sprawy spojrzeć z szerszej perspektywy. Praprzyczyną obecnych napięć jest to, że Rosja i Ameryka przyjęły w ostatnich latach przeciwne kursy, którymi podążyło ich strategiczne myślenie. 

W tym samym czasie, kiedy Obama zakładał na głowę, otrzymany na nie żyrowany kredyt, wieniec laureata Pokojowej Nagrody Nobla, Putin rozpoczął program intensywnej modernizacji swoich sił zbrojnych. Prawdziwa skala tych wysiłków i jakość osiągniętych rezultatów, długo wymymykały się uwadze zachodnich obserwatorów. 

Kiedy Obama obiecywał i deklarował wycofanie amerykańskich wojsk z Iraqu i Afganistanu i zobowiązał Pentagon do redukcji liczebności amerykańskiej armii do 450 000 ludzi - poziomu najniższego od czasu II Wojny Światowej, Putin systematycznie powiększał liczbę żołnierzy sił specjalnych i, co dużo ważniejsze, intensyfikował ich wyszkolenie, a także nakazał opracowanie nowych doktryn ich użycia. Kiedy Obama deklarował reset w stosunkach z Rosją, Putin pilnował, żeby jego plany wojenne były jak najbardziej aktualne. 

Postępująca destabilizacja Ukrainy z dramatycznym Majdanem i detronizacją moskiewskiego namiestnika Janukowycza, spowodowała w lutym 2014 naradę na Kremlu, pod koniec której rosyjski gensek rzucił uwagę: trzeba rozpocząć działania zmierzające do przywrócenia Krymu Rosji. To było 24 lutego wieczorem, a już 27 odbyły się pierwsze zadymy na Krymie. Co to znaczy? Ano to, że plany, koncepcja tych działań, zostały już dawno temu w sztabach opracowane. Znaczy również, że na planach wcale nie poprzestano, ale że poczyniono również stosowne przygotowania logistyczne, przeszkolono ludzi, przerzucono sprzęt i materiały. Wszystko to czekało tylko na rozkaz. I rozkaz padł w formie pozornie luźnej uwagi na zakończenie dwudniowego posiedzenia na Kremlu. Machinę uruchomiono 24 lutego wieczorem, a już 18 marca Rosja formalnie ogłosiła aneksję Krymu. Nato zareagowało bardzo zdecydowanie i błyskawicznie. Już we wrześniu tego roku odbyło się szczyt państw członkowskich, na którym niczego mądrego nie ustalono.

To właśnie ten błyskawiczny, krymski "skok na kasę" w wykonaniu Putina odebrał dowództwu amerykańskiej armi resztki apetytu na jakieś resety z Rosjanami. Zobaczyli bowiem, że na to co mają Rosjanie, ani USA, ani NATO nie mają żadnej praktycznej odpowiedzi, poza bronią jądrową.

Armia amerykańska opiera swoją filozofię walki na doktrynie tzw overmatch. Planiści z Pentagonu od czasów II WŚ zakładali, że Amerykanom przyjdzie mierzyć się z przeciwnikami dysponującymi znaczną przewagą liczebną, nad armią amerykańską. By ją zniwelować armia amerykańska postanowiła z zasady mieć najnowocześniejsze, najlepsze uzbrojenie i niezrównane wyszkolenie.To zapewniło jej na wiele dziesięcioleci, niekwestionowaną pozycję najskuteczniejszej siły zbrojnej na świecie.

Krym, a potem walki na wschodzie Ukrainy, ukazały z całą wyrazistością, że Rosjanie ten czas, w którym USA redukowały swoje siły, biedziły się z wojną niesymetryczną i wykrywaniem improwizowanych ładunków wybuchowych, zpożytkowali dobrze na całkowitą przebudowę swojej armii. Nagle okazało się, że zniknął element przewagi technologicznej i wyszkolenia armii amerykańskiej. Pozostała natomiast bardzo znaczna przewaga liczebna wojsk rozyjskich nad tym wszystkim co realnie może im przeciwstawić sojusz. Putin dogonił zachód, a na dodatek cieszy się teraz ogromną przewagą liczebną. 

Szczególne wrażenie zrobiło na specjalistach to, jak Rosjanie rozwiązali kwestię dominacji w powietrzu. Jak wiadomo Amerykanie zapewniają ją sobie inwestując nieprawdopodobnie wielkie pieniądze w konstrukcje najlepszych samolotów przechwytujących i ich niezrównane uzbrojenie. Rosjanie poszli inną, dużo tańszą drogą i skontruowali najlepsze na świecie przenośne systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Tak skuteczne, że potrafią niezawodnie zestrzelić co tylko zechcą w obszarze 500 - 600 mil nad teatrem walki, zapewniając sobie tym samym absolutną dominację w powietrzu. Amerykanie zostali w tyle ze swoimi drogimi myśliwcami, które nie dość, że drogie jak cholera, to jeszcze do tego by być użyteczne na wojnie, wymagają wysokokwalifikowanych pilotów myśliwskich...

Amerykanie w końcu się obudzili, stąd ich bardzo nerwowe wysiłki, by umocnić wschodnią i południową flankę NATO. Być może nie jest za późno na naprawę zaniedbań, do których dopuścił Obama, ale być może jest już za późno. Putin zdobytej przewagi nie odda zbyt łatwo. Dlatego będzie kontynuował szarpanie granic i straszenie. Nie po to się chłopaki tyle naplanowali, żeby teraz patrzeć bezczynnie, jak na ich oczach topnieje przewaga. Nie byłoby dużym zaskoczeniem, gdyby dokonał kolejnego skoku na kasę, zanim zapowiedziane przez NATO zmiany wejdą w życie. Teraz jeszcze może z całkowitą bezkarnością szarpnąć kraje bałtyckie. Nikt nie rozpoczne wojny nuklearnej o Estonię, zwłaszcza odchodzący Obama. 

 
Owanuta
O mnie Owanuta

Nutnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka